środa, 15 lutego 2012

20. Książki 2

Ostatnio sporo czytam - jak na mnie to nawet bardzo dużo. Wszystko dzięki Żoneczce. Książki kiedyś były dla mnie czymś niepojętym. Podchodziłem do nich jak diabeł do wody święconej. Były moją piętą Achillesową. Do dziś to piętno odbija mi się czkawką (ortografia). Jedyne, co pochłaniałem w młodości, to były wiadomości z gatunku nowinek technologicznych, parę komiksów i książek fantasy. Teraz zostało czytanie nowinek, ale nie jest to już tak ważne, jak kiedyś.

Urodzony w epoce wszędobylskiej telewizji, zostałem pochłonięty w pierwszej kolejności przez czarno-białą, a potem kolorową magię ekranu. Jak dziś pamiętam zachwyt nad kolorami świata po drugiej stronie. Miało to jednak ogromną cenę. Moja wyobraźnia została stłamszona do tego, co zobaczyłem. Nie wzrastała razem ze mną, tylko została na poziomie pojmowania dziecka. Potem odbiłem się od dna, puszczając wodze fantazji, w wir dorastania.

Od niedawna zastanawiam się dlaczego... Dlaczego młodość pozbawiła mnie uczuć jakie teraz czuję czytając książki? I nie znalazłem na to odpowiedzi.

Książki pomogły mi w czymś jeszcze.W związku z tym, że mamy porąbane życie rodzinne, głównie ze strony rodziców współmałżonki, u których mieszkamy. Z moimi też nie jest lepiej, bo ich w ogóle nie ma. Próbowałem się zdystansować do zaistniałej sytuacji. Oddzielić to, co ważne od tego, co w tym przeszkadza. Wybudowałem wokoło siebie mur. Mur obronny, który potrafił obronić mnie przed ciosami życia. Przed nadmiernym nadstawianiem gardy i dostawaniem w żebra, gdy człowiek najmniej się tego spodziewa. Ściana spełniała swoją rolę, ale miała jedną bardzo dużą wadę. Uodporniała mnie na życie w nieodpowiednim miejscu i czasie. Zasłaniając uczucia od bliskiej mi osoby. Robiąc ze mnie zatwardziałego człowieka. Dokładnie takiego, jakim nigdy nie chciałem zostać. Budując mur mający mnie chronić, uodporniałem się na czułość i wrażliwość. Straciłem część siebie.

Czytając kilka książek zauważyłem świat z innej strony. Ciepły, wrażliwy, kruchy, pełen uczuć. Zacząłem dostrzegać przed oczyma rzeczy, które umykały mi każdego dnia. Dostrzegłem jak dużo tracę i jakim jestem człowiekiem przez to, że schowałem się za ten mur.

Dzięki książkom znów otwieram się na świat. Opuszczam swój zamek, narażając się na ciosy. Ale w zamian dostaję promyk nadziei. Wiatr szczęścia miesza się z moimi myślami i ulatuje do góry jak kolorowe bańki puszczone na wolność. Każda z nich w zamian ukazuje swoje piękno i kruchość - w kilka sekund naszego życia. Tak książki otworzyły mi serce i oczy na świat. Wypuszczając radość i smutek. Lęk i ciekawość. Budując cierpliwość i wiarę w nadchodzące jutro. Odradzając część mnie na nowo.

Dziś kończąc jedną lekturę po kilku dniach zastawiam się co będę czytał dalej. Jaka postać postanowi zamieszać mi w głowie. Czym mnie obdarzy, a co zabierze w zamian?

10 komentarzy:

  1. Mieszkanie z rodzicami bądź teściami może dużo namieszać w związku. Wiem coś o tym, bo pięć lat małżeństwa mieszkaliśmy w moim domu rodzinnym. Strasznie się pogubiliśmy w tym czasie. Czasem aż mam ciarki jak wspominam ten okres. Teraz powoli odnajdujemy się na nowo, ale mam wrażenie że ten okres już na zawsze pozostawił w nas rysę... Dobrze że zacząłeś czytać. Książki pomagają człowiekowi obrać prawidłowy tok myślenia, postrzegania, odczuwania. A "bykami" się nie martw. Ja zawsze dużo czytałam, a czasem takie kwiatuszki sadzę że aż wstyd;)
    Ps. Ja teraz czytam "Bar dobrych ludzi" J.R. Moehringera. Fajne czytadełko. Polecam!
    Malami82

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje że mnie czytasz. Spróbuję ją dorwać jak skończę obecną.

      Usuń
  3. Ja Ciebie tez czytam. Uwielbiam zaglądać na blog twojej żony, ale do Ciebie też zaglądam. Uważam, że jesteście naprawdę fajnymi ludzmi. Ja to dopiero robię błędy i tylko dlatego rzadko komentuję.
    Supcio

    OdpowiedzUsuń
  4. O to już dwóch czytelników robi się tłoczno :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, to prawda, że książki pomagają nam otwierać się na świat, ale nie tylko..także i na ludzi...Jest takie hebrajskie powiedzenie:kiedy bierzesz do ręki książkę, jesteś niby pielgrzym u bram nowego miasta....i przyznaję, że za każdym razem kiedy sięgam po kolejną książkę to czuję się tak jakbym ''zwiedzała''jakiś nowy zakątek świata...To jest naprawdę fantastyczne uczucie, a znają je ci, którzy wchłaniają świat książek...Przyjaźń z książkami zawarłam już w dzieciństwie i nie wyobrażam sobie życia bez książek - one niejeden raz pomogły mi przetrwać te trudne momenty w życiu..Lubię czytać takie książki, które pobudzają moją myśl niż zaspokajają ciekawość...Kiedyś na pytanie-kim chciałabym być dla swojej Drugiej Połowy, nie zastanawiając się długo odpowiedziałam-książką:)..... taką, którą On z chęcią by czytał...któraby Go zaskakiwała, wzruszała, rozśmieszała, pomagała w tych trudnych, smutnych momentach życia....do której z chęcią chciałby wracać -nigdy tak naprawdę do końca nie poznając, bo spis treści znałby tylko ten, który ją stworzył....i życzę Tobie i Twojej Żonie, abyście też dla siebie takimi książkami byli...na zawsze:)Pozdrawiam:)Bogda

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację, książki pozostawiają we mnie świat i ludzi w nich zawarty. Stają się cząstką mnie, zamieszkując fragmenty mojej głowy. Zmieniają punkt widzenia. Wzbudzają ciekawość. Fajnie napisałaś o tym, że chciałabyś być książką dla swojej drugiej połówki. Nigdy nie myślałem w ten sposób. Dziękuje w swoim i żonki imieniu za życzenia. Tobie również życzę wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również dziękuję za życzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książki zmieniają nasze spojrzenie na świat, uczą, pomagają przetrwać trudne chwile, zmienić perspektywę,zrozumieć to, co niezrozumiałe. Mi pomogły nie raz, przykładowo pomogły ucieć z toksycznego związku, zrozumieć, z jakim wampirem energetycznym miałam do czynienia.
    Nie wyobrażam sobie życia bez książek, choć nie czytam ich tyle, ile bym chciała,sprawę nadrabiam w wakacje, ferie, no i weekend.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Shara

    OdpowiedzUsuń
  9. Też nie mam czasu pochłaniać je w dużych ilościach. Zmieniają nie tylko spojrzenie na świat ale zmieniają również nas samych. Budzą w nas dobre i złe strony.

    OdpowiedzUsuń