sobota, 19 maja 2012

28. Taki teraz jestem...

Przyszedł do mnie niedawno. Niepostrzeżenie przemknął przez drzwi duszy. Bał się mnie, więc schował się w najdalszych częściach mojego ciała. A ja żyłem sobie nieświadomy jego obecności. Powoli oswajał się ze mną. Poznawał moje sekrety. Podglądał moje życie. Aż w końcu pewnego dnia postanowił dać znać o tym, że jest. Odważył się. Starał się, abym go nie przepędził na cztery wiatry.

Zapracowany, nie zwracałem na niego uwagi. Zeźlił się w końcu i postanowił, że skoro go ignoruję, to da mi popalić. Zaczekał na moment, w którym miałem chwilę dla siebie. I znów zapukał do mego serca. Tym razem mocniej. Tak, że nie dało się go nie poczuć.

"To ja, smutek. Jestem z tobą, a ty mnie ignorujesz". Poznałem go, ale nie miałem ochoty z nim gadać. W końcu jednak zapytałem dlaczego jest taki smutny. A on na to: "przez to, że mnie ignorujesz". Nie miałem  sumienia go tak traktować. Więc jestem z nim od jakiegoś czasu. Jesteśmy jak bracia. On mnie rozumie, a ja poznaję jego potrzeby. Uzupełniamy się wzajemnie.

Powiedział mi (w ramach naszej przyjaźni), że jest mi potrzebny; że nawet jeśli teraz go nie rozumiem, to w odpowiednim momencie poczuję jego siłę i pragnienie szczęścia. Ostatnio przyprowadził nawet swoją przyjaciółkę. Żeby było mi raźniej.. :) Nadzieja miała strasznie fajną wiosenną suknię.

Mój drogi smutku. Zostań jak długo zechcesz. Zapraszaj swoich znajomych. Pamiętaj, że mamy siebie nawzajem. Wiem, że możemy się od siebie dużo nauczyć. Dużo razem przeżyć. Przepraszam cię za to jak cię traktowałem.