środa, 20 marca 2013

46. Somewhere over the rainbow

Ostatnie dni są niczym jedna wielka zagadka. Co chwilę na przemian dostaję i otrzymuję odpowiedź. Czasami przypomina to wręcz partyjkę ping-ponga. Jest ostro. Czasem pytania są tak zakręcone, że nie widziałem w życiu tak pokrętnych odpowiedzi.

Są chwile, że partyjka mnie przerasta. Potrzebuję odpoczynku. Ale zaraz potem nie, nie poddam się tak łatwo. Ciekawość kto zwycięży jest silniejsza od zakwasów, zmęczonych oczu, braku sił.

Tak wielu pytań i odpowiedzi o człowieczeństwo nie widziałem od bardzo dawna. Nie w jednej książce. Obraz, który miał się okazać kinowym hitem, jak w większości przypadków nie dorasta do pięt tej pozycji.

Film jest dwuwymiarowy, spłycony. Aktorzy starają się, ale jak zmieścić tak wielowymiarową, wielowątkową  i trwającą pięćset stron historię w niecałe trzy godziny filmu, który zmusił mnie do myślenia, a właściwie zachęcił do przeczytania książki. Nie zawiodłem się na swoich przeczuciach.

Jeśli w Was tlą się marzenia:
o podróży życia,
o poszukiwaniu sensu istnienia,
fascynuje Was walka o przetrwanie,
wierzycie, że dobro i zło wracają do nas jak bumerang,
jesteście podróżnikami w stronę lepszego samopoznania,
potraficie wznieść się ponad podziały społeczne i religijne 
oraz wierzycie, że mimo to, iż jesteście tylko kroplą w oceanie życia, to każda kropla tego bezmiaru kształtuje Wasze człowieczeństwo.

Jeśli tylko kilka z tych spraw jest dla Was ważnych koniecznie przeczytajcie tę książkę.