środa, 25 grudnia 2013

52. Bóg się rodzi

Bóg się rodzi w każdym z nas. Czasem tylko tego nie dostrzegamy. Uciekamy się do spraw codziennych i wcale tego faktu nie zauważamy. Święta są gorącym okresem nie tylko dla handlowców i marketingowców.

Boże Narodzenie powinno być świętem Boga. Jezusa, który przyszedł, choć jest z nami cały czas. Urodził się jako człowiek słaby, zależny od Swojej matki. W Swej słabości pokazał nam Swoją siłę. Pokazał jak bardzo nas kocha i że jest z nami. Pokazał nam jak kochać bliźniego. Kochajmy się nie tylko od święta do święta.

Pozwólmy Mu, aby towarzyszył nam w każdym dniu naszego życia. Otwórzmy serce na Jego miłość i idąc Jego przykładem żyjmy miłością - taką prostą, zwyczajną i codzienną. Tego Wam i sobie życzę.



51. Terapia 2

Od dłuższego czasu chodzę na terapię grupową. Teraz mam chwilę przerwy świątecznej, ale już za moment czeka mnie kolejna porcja pracy nad sobą. O tym, co tam się dzieje, nie mogę pisać wiele. Obowiązuje mnie tajemnica.

Mogę mówić o sobie, o moich odczuciach. Za każdym razem kiedy tam jestem popadam w stan dociekliwego zastanawiania się nad swoim życiem. Czy czasem któraś z usłyszanych historii nie jest moja, co często się pokrywa w części lub całości. Każdy z nas jest inny, ale emocje mamy podobne. Inaczej je odczuwamy i przeżywamy. Inne mają dla nas znaczenie. Ale czujemy i myślimy.

Najważniejsze jest to, że jesteśmy tam, aby sobie pomagać. I tak się dzieje. Sama obecność pomaga. Otwierając zamknięte myśli i wspomnienia wylewa się ze mnie czara goryczy, która zastygła niczym lawa przykryta tonami zalepiaczy. Takie powolne i kontrolowane upuszczanie jest o wiele lepsze niż erupcja skumulowanych emocji naładowanych agresją. Kiedyś wybuchałem i to strasznie. Czasem dusiłem coś w sobie tak mocno, że czułem się chory.

Dziś widzę, że każdy dzień jest jak powiew wiatru nad morzem. Jest jak wschód słońca. Jest ciężko, ale tak być powinno. Wiem od żony, że ile włożę, tyle wyniosę. Dziękuję jej za wsparcie. Kiedyś to ja przy niej trwałem, choć nie rozumiałem. Dziś ona dla mnie jest ostoją.

Spotkania grupowe nie są łatwe. Obnażają moje słabości, jednocześnie podkreślając to, co we mnie jest dobre. Rozwalają i układają na nowo podwaliny mojej tożsamości.