Lubimy z żoną oglądać filmy i o nich rozmawiać. Dzielić się opiniami i wrażeniami. Nie tylko tymi dotyczącymi zdjęć, muzyki, czy gry aktorów. Często rozmawiamy o tym, co autor miał na myśli. Idąc jeszcze dalej - analizujemy zachowania głównych bohaterów, porównując je do swoich wartości i przekonań, próbując postawić się w takiej samej sytuacji jak oni w filmie.
Czasem się spieramy, niekiedy mamy całkiem inny punkt widzenia na daną sprawę. Jeszcze innym razem dzielimy się swoimi opiniami. Zdarzają się filmy, po których przez dłuższą chwilę nie mówimy nic lub bardzo niewiele. Troszkę już tych filmów obejrzeliśmy razem. Od prostych i łatwych po tak zagmatwane, że nie wiadomo o co chodzi. Jako że oboje jesteśmy po terapii na filmy patrzymy przez pryzmat nie tylko życia, ale bierzemy pod uwagę również wzorce i zachowania ludzkie.
Ostatnio obejrzeliśmy wspólnie Plac Zbawiciela. Jak bardzo prawdziwy jest ten film świadczy fakt, że oparty jest na autentycznej historii jednej z wielu rodzin, która przeżyła taką katastrofę finansową i moralną. Cały dramat bohaterów, polegający na braku własnego mieszkania, po zastanowieniu ma swoje drugie i trzecie dno, do którego można się dokopać tylko właśnie przez pryzmat naszych życiowych doświadczeń i wiedzy o zachowaniu człowieka.
Każda postać w tym filmie niczym tytułowa reakcja łańcuchowa dokłada swoje trzy grosze do nieustannie zbliżającej się katastrofy. Film tak prawdziwy, że aż straszny. W chwilę po obejrzeniu wpadła mi jedna myśl do głowy. Każdy, kto bierze ogromny kredyt na dom czy mieszkanie, powinien taki film obejrzeć przed decyzją o podpisaniu cyrografu na dwadzieścia czy trzydzieści lat.
Każda postać w tym filmie niczym tytułowa reakcja łańcuchowa dokłada swoje trzy grosze do nieustannie zbliżającej się katastrofy. Film tak prawdziwy, że aż straszny. W chwilę po obejrzeniu wpadła mi jedna myśl do głowy. Każdy, kto bierze ogromny kredyt na dom czy mieszkanie, powinien taki film obejrzeć przed decyzją o podpisaniu cyrografu na dwadzieścia czy trzydzieści lat.
Pozytywnym argumentem w głowie po seansie jest to, iż zawsze można poszukać jakiegoś wyjścia z nawet najbardziej zagmatwanej sytuacji. Wystarczy tylko wziąć na siebie odpowiedzialność za własne życie.