sobota, 11 lutego 2012

19. Żona - "służebnica" czy "ozdoba?"

Mógłbym powiedzieć, że jest to post sponsorowany, ale tak nie jest. Moja najdroższa mi osoba ostatnio została skrytykowana przez to, że uwidoczniła jak wygląda nasze codzienne życie. Jak wszyscy ludzie, mamy wady i zalety. Ja mam wady, żona też - przez to mamy czasami siebie po dziurki w nosie.  Kłócimy się i godzimy codziennie - o bzdury. Czasem jednak poleci coś grubszego na tapetę. Wtedy jest ciężej, ale koniec końców i tak się godzimy.

Jak już moja żoneczka wspomniała w swoim poście - tuż przed naszym ślubem padła kwestia "służebnicy i ozdoby". Poruszona tym tematem oburzyła się, że nigdy nie będzie moja służebnicą. Zgadzam się z nią w 100%. Czasy niewolników w naszych szerokościach geograficznych już minęły. Nigdy bym nie chciał, aby skakała wokoło mnie niczym służka i dogadzała. Wiem też jednak i nie raz się przekonałem, że gdy zajdzie taka potrzeba, skoczyłaby za mną w ogień. I to dla mnie się liczy najbardziej. Nie obiadki i dogadzanie przez żołądek. Ale to, że mogę na nią liczyć. Choć czasami zaskakuje mnie i przełamuje swoje zahamowania specjalnie dla mnie. 

Fakt - nie jest stereotypową żoną. Ale to, że nie gotuje, nie umniejsza jej w niczym. Bo niby jak kobieta , która poświęca się dla męża, choć nienawidzi gotować, ma być szczęśliwą żoną?

A to jest dla mnie najważniejsze. Być szczęśliwym i dawać szczęście. Skoro ja mogę gotować i być niestereotypowym  facetem, ona może być nietypową, ale szczęśliwą Żoną. Każde małżeństwo ma niepisane reguły gry. Ale nie jest powiedziane, że wszędzie muszą one wyglądać tak samo. Dopóki, dopóty każde szanuje swoją pracę i zadania swojej miłości; daje z siebie wszystko, pomaga i dzieli się. Wtedy wszystko jest w jak najlepszym porządku. 

Docenianie poświęcenia i zaangażowania jest dla mnie bardzo ważne. Bo niby jak nie dziękować mojej Żonce, że zjadła ze smakiem to, co dla niej przygotowałem? Jak jej nie dziękować, że ubrania mam zawsze czyste i naszykowane każdego dnia? Ja nie wiem co mam w szafie. A kto wie? A to tylko czubek góry lodowej.

Dziękuje Ci, Kochanie za to, że jesteś. Za to, że kochasz. I pamiętaj - jesteś najlepszą żoną, jaką mam. Spróbujcie więc podziękować dla odmiany za coś, co wydaje się oczywiste i zobaczyć tego efekty.

4 komentarze:

  1. Myślę że krytyka wynikła z zazdrości, bo Karioka uderzyła w nasz kobiecy czuły punkt. Moje myślenie jest proste, dbam o męża gotując dla niego smaczne obiady, wyrażam tym swoje uczucia... Tu okazuje się że to ty w ten sposób okazujesz uczucia i rozpieszczasz swoją połówkę... Myślę że każda z nas chciałaby być choć przez chwilę na miejscu Karioki:) Jeśli chodzi o określenie żony jako "służebnicy" to uważam że w piśmie świętym znalazło by się dużo podobnych archaizmów nie mających zastosowania w życiu współczesnym.
    Pozdrawiam i gratuluję siódemki:)
    Malami82

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrażanie uczuć przez gotowanie. Hmm.. jak dla mnie to archaizm kultywowany w prawie każdej rodzinie. W moim przypadku skończyło się to otyłością w wieku dziecięcym i frustracją, że jestem gruby. Wiec przyniosło to jak widać dużo negatywnych skutków. Zdając sobie z tego sprawę nie wyrażam uczuć do żony przez gotowanie. Po prostu jej mówię co czuję. I gotuję dla niej bo lubię i po to że jak ja tego nie zrobię ona z lenistwa będzie chodzić głodna :)

      Usuń
  2. Nie tylko przez gotowanie, ale myślę że skoro robimy coś dla drugiej osoby, jest to w jakimś sensie wyrażanie uczuć. Otyłość u dzieci wiąże się raczej ze zmuszaniem do jedzenia a potem brakiem kontroli nad podwyższonym łaknieniem u dziecka niż skutkiem gotowania dla rodziny...
    Malami82

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, ale jak np matka mówi zjedz zupę, zamiast kocham cię i słowa kocham cie jej przez gardło nie przechodzą, to żadne jedzenie nie zastąpi miłości słów i gestów.
    Otyłość w moim przypadku była spowodowana złymi nawykami żywieniowymi, jak również brakiem okazywania wsparcia.

    OdpowiedzUsuń