Zacznę od historii, która zdarzyła się dawno, dawno temu. Bóg dokonał wyboru i stworzył nas na swoje podobieństwo, więc i my też - tak, jak On - mamy wolny wybór, ale czy na pewno do końca wolny... Skorzystaliśmy z niego przy pierwszej nadarzającej się okazji. Ewa zerwała owoc kuszona przez szatana, poczuła na własnej skórze konsekwencje dokonania wyboru, ale nie tylko ona - wraz ze swoim mężem musieli opuścić raj. Historia historią, ale jak to ma się do nas?
Każdego dnia, każdej godziny, ba nawet każdej sekundy ludzie podejmują decyzje. Małe, duże, ważne, śmieszne, prozaiczne, miliardy wyborów niczym rozpędzone neutrina lecą z prędkością światła, zmieniając na zawsze nas, bliskich i obcych sobie ludzi, zmieniając świat na taki, który po raz drugi się już nie powtórzy. Tworząc świat, który jest cudowny, żywy, pełen energii danej od Boga, która przepływa pomiędzy nami niczym niewidzialna rzeka, dając życie wszystkiemu, czego dotknie.
Tylko od nas zależy jak wykorzystamy daną nam szansę, jaką podejmiemy decyzję, jakiego dokonamy wyboru. Przynajmniej w teorii cały czas od momentu narodzin w wyborach towarzyszą nam bliscy i obcy ludzie, pomagając lub przeszkadzając w podjęciu decyzji. Życie na samym początku jest trudne, więc rodzice dokonują wyboru za nas, bo jak niby mamy skomunikować się ze światem i wyrazić swoją wolę poza grymasami i machaniem nóżkami? Kończąc w tym stanie zawieszenia myśli, w krainie idealnych złudzeń.
Jak myślicie wolności jest dla wszystkich czy dla wybranych?
Pozdrawiam i życzę trafnych decyzji :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz