Łakomy jestem i to strasznie. Nawet jakbym bardzo się starał, to mi nie wychodzi walka z tym nałogiem albo moje działania są zaledwie krótką chwilą opamiętania. Skłonność do podjadania i obżerania się powraca do mnie niczym bumerang. Słaba wola w tej dziedzinie mojego życia upośledza mnie i ogranicza.
Jest post, więc powinienem walczyć z tym nałogiem lub zmniejszyć jego częstotliwość. Skłonności do zajadania emocji wpychają mnie wprost pod koła otyłości. Z nadwagą jestem na "ty" od ósmego roku życia. Z otyłością rozstałem się jakiś czas temu, ale ona nie chce o mnie tak szybko zapomnieć.
Jest post, więc powinienem walczyć z tym nałogiem lub zmniejszyć jego częstotliwość. Skłonności do zajadania emocji wpychają mnie wprost pod koła otyłości. Z nadwagą jestem na "ty" od ósmego roku życia. Z otyłością rozstałem się jakiś czas temu, ale ona nie chce o mnie tak szybko zapomnieć.
Motywowanie samego siebie działa do pewnego stopnia, potem jest już tylko gorzej. Brak szacunku do swojego ciała i traktowanie go po macoszemu powoduje chaos i błędne koło w mojej głowie, a to ona jest źródłem większości problemów.
Denerwuję się i jem. Przejmuję się i jem. Nudzę się i jem. Gruby jestem i gdy to widzę, to jem i wcale nie jest mi z tym dobrze. Muszę chyba powiedzieć o tym na grupie terapeutycznej i zacząć walczyć na poważnie, bo w takim tempie otyłość stojąca za drzwiami wprowadzi się do mnie bez zapowiedzi, zajmując najlepsze miejsce w domu.
Żona próbuje mnie motywować prośbami i groźbami, ale dopóki sam w sobie nie znajdę motywacji do działania i konsekwencji, nic i nikt mi nie pomoże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz