niedziela, 19 stycznia 2014

56. Pokonany przez słodkie wspomnienia

Obudziły się dziś we mnie bardzo słodkie i zarazem przerażające wspomnienia z dzieciństwa. Jako mały chłopiec fascynowałem się wszystkim, co robi mój dziadek. Nie odstępowałem go na krok. Czasami mnie tylko zbywał, abym zaniósł coś babci lub przyniósł coś z jego magicznej komódki.
Źródło internet
Jako taki przylepiec niezwykle pasjonowały mnie pewne małe żyjątka, które zamieszkiwały sad dziadka.

Bałem się ich i jednocześnie przyciągały mnie. Przekonał mnie jednak specjalny kapelusz z siateczką. Pewnego razu dziadek powiedział, że mogę iść razem z nim. Nałożył mi na głowę ten kapelusz, dał do ręki dymiarkę i powiedział, że jak będę potrzebny, to mnie zawoła.

Tego dnia niesamowity dziadek doglądał pszczół. Otworzył jeden z uli i nagle w powietrzu znalazły się ich setki albo i tysiące. Przerażony stałem jak wryty i nie mogłem się ruszyć. Chwilę potem dziadek pomachał do mnie, abym przyszedł. A ja na to, że się boję, że mnie pszczółki pogryzą.


źródło
Podszedł więc do mnie, złapał za rękę i tak razem powoli zbliżyliśmy się do otwartego ula. Pokazał mi jak pszczoły po nim chodzą i nic mu nie robią. Potem powiedział, że teraz mogę robić dym. Ucieszyłem się, bo już stojąc z boku ciągle naciskałem dymiarkę i bawiłem się, na co dziadek się złościł, że to nie w tym momencie. Chwilę potem jak podszedłem do ula pierwsze pszczoły zaczęły siadać na mnie i radość przerodziła się w przerażenie. Potem pamiętam jak dziadunio wyciągał ramkę po ramce i oglądał pszczoły oraz plastry poszukując jakichś niepokojących zmian. Na szczęście wszystko było w porządku i ramki szybko lądowały na swoim miejscu. Po kilku minutach kolejny ul, a po godzinie było już po wszystkim.

Innym razem w porze letniej nadszedł czas zbioru. Nie mogłem się doczekać, by zobaczyć jak to się robi. Po moim ulubionym wstępie z miechem pszczelarskim nastąpiło okradanie pszczół z miodu. Całe ramki oczyszczone z większości pszczół lądowały po odsklepianiu w wirówce, którą ja sam własnoręcznie kręciłem.

źródło

Z uśmiechem szerszym niż mogłoby się to wydawać patrzyłem jak ten złocisty napój przelewał się do naczynia błyszcząc jak złoto.

Już od małego bylem łakomczuchem i dostawałem kawałki plastra, które się odłupały lub wkładałem palce do tego garnka i łapczywie pochłaniałem ten cudowny złocisty napój. Tego samego lub następnego dnia dziadek przygotowywał specjalną miksturę z wody i cukru oraz jakiegoś proszku dla pszczół, aby mogły odbudować swoje zapasy na zimę.

Piszę to wszystko, bo jest to dla mnie bardzo ważne. Jest jednym z nielicznych wspomnień, jakie mi pozostało w głowie. Jest również źródłem mojej wrażliwości na współczesne problemy pszczół. 

Po obejrzeniu filmu  "Więcej niż miód" serce mi się ściskało na niektórych scenach. Powróciły wspomnienia. Trochę już wiedziałem i wiele nowego się dowiedziałem o tych naszych małych latających towarzyszach życia. Były przed nami. Jeśli nie będziemy dbali o środowisko to my wyginiemy razem z nimi. Więc dbajmy o to, co dostaliśmy od Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz