Po raz kolejny zniknąłem na kilka miesięcy. Ostatnim razem obiecałem sobie, że to ostatni raz i nic z tej obietnicy nie wyszło.
Wracając na tory, sapię jak lokomotywa Juliusza Tuwima. Brak mi oliwy do smarowania szarych komórek. Niektóre z moich połączeń neuronowych kompletnie zgubiły swoje ulubione komórki. I tak błądzą w poszukiwaniu swojego miejsca.
Ostatnio, dzięki żonie, wpadła mi w ręce książka stanowiąca wyzwanie. Zmusza swoją powierzchownością do zastanowienie się nad jej głębią. Często padają w niej sformułowania, które dają wyraźny impuls życia.
Czym więc jest ten nasz byt tu na ziemi?
Zbiegiem przypadków?
Proste i skomplikowane. To, co lubię. Ilekroć staram się znaleźć odpowiedzi na proste pytania, stają się one kręte jak każde życie na ziemi. Czy jesteśmy tylko pyłkiem spadającym z kwiatów Stwórcy? Czy jesteśmy ziarenkiem piasku miotanym wiatrem na pustyni życia? Połączenie tych pytań z koktajlem następnych powoduje zamieszanie w głowie.
"Być albo nie być - oto jest pytanie" - o tym, między innymi, jest ta książka. Jedną z prób odnalezienia sensu bytu ludzkiego tu, na ziemi, poprzez historie ludzi, poprzez zdarzenia, słowa, myśli, uczucia. To, co nas definiuje jako ludzi, jest niezrozumiałe. Jest zmienne. Ale jak bardzo ważne dla każdego z nas.
Każdej chwili czas poświęca swoją uwagę. Skupia wydarzenia, które rozwijają się niczym szron na szybie.
Są piękne i zimne. "Nieznośna lekkość bytu" jest książką o miłości. Jest pełna poszukiwań. Pytań, na które sami musimy sobie odpowiedzieć.
Czy tytułowa lekkość naszego życia jest dla nas błogosławieństwem czy przekleństwem, z którym nie potrafimy sobie dać rady? Chcemy czy musimy? Pragniemy czy nienawidzimy? Jak zawsze ciepło i zimno naszego serca spotyka się w nas tworząc uczucie. Wystarczy się w nie wsłuchać.